Zobaczyć grę Barcelony na Camp Nou to marzenie każdego kibica ‘dumy Katalonii’. Zbliżał się majowy długi weekend. W terminarzu Barcelony był mecz derbowy z Espanyolem. Udało się kupić bilet na tak interesująco zapowiadający się mecz, gorzej było z biletem lotniczym. Długi weekend i atrakcyjny kierunek to zestawienie na myśl, którego księgowi linii lotniczych zacierają ręce. Ostatecznie kupiliśmy nietanie bilety w tanich liniach ale czego się nie robi by zobaczyć Barcę. Lecieliśmy na cztery dni i oprócz meczu chcieliśmy zobaczyć w Barcelonie jak najwięcej.
  • Barcelona z okien samolotu

Dzień pierwszy.

Zwiedzanie Barcelony zaczęliśmy od La Rambli. Ktoś powie, że tam tłok, sami turyści, tandeta… A ja La Ramblę bardzo lubię, to takie prawdziwe serce Barcelony, a jej widowiskowość i barwność to puls miasta. Niespiesznie przemierzaliśmy całą La Ramblę od Font de Canaletes do pomnika Kolumba, po drodze odbijając nieco w bok by obejrzeć La Boqueria i Palau Guell. Przy Font de Canaletes, XIX-wiecznej fontannie-studni, znajduje się tabliczka informująca, że każdy, kto napije się z niej wody, zakocha się w Barcelonie i zawsze będzie tu wracał. Jestem najlepszym dowodem tego stwierdzenia bo kilka lat wcześniej piłem wodę z tej fontanny, pokochałem Barcelonę i wróciłem tu chętnie. By uczucie nie osłabło i tym razem się napiłem… 
  • La Rambla
  • La Rambla
  • La Rambla
  • La Rambla
  • La Rambla
  • Osobliwości Rambli
  • Palau Guell
  • La Rambla
  • La Rambla
Targowisko La Boqueria podobnie jak La Rambla przyciąga i fascynuje turystów. Na mnie największe wrażenie zrobił dział z rybami i wszystkim co żyje w morzu. Większość z eksponowanych tu stworzeń jest żywa i sprawia wrażenie jakby nie była świadoma swojego przeznaczenia... 
  • La Boqueria
  • La Boqueria
  • La Boqueria
  • La Boqueria
  • La Boqueria
Po przejściu całej La Rambli przyszła kolej na Barri Gotic. Tu można się włóczyć godzinami wąskimi uliczkami. Ta najstarsza część miasta pełna jest malowniczych placów, zaułków, średniowiecznych pałaców i kościołów. Niestety ze względu na transmisję telewizyjną koncertu nie mogliśmy zobaczyć wnętrza gotyckiej katedry św.Eulalii.  W odróżnieniu od La Rambli w Barri Gotic toczy się normalne życie. Tu można przyjrzeć się mieszkańcom, muzykom, malarzom, kawiarniom i sklepom. Na placach przed zabytkowymi kościołami dzieci grają w piłkę, matki plotkują…  Z Barri Gotic wygonił nas dopiero zmierzch. Ale to nie był jeszcze koniec pierwszego dnia.
  • Placa Reial
  • Katedra św. Eulalii
  • Barri Gotic
  • Barri Gotic - Carrer del Bisbe
  • Barri Gotic
  • Barri Gotic
  • Barri Gotic
  • Barri Gotic

Bardzo późnym wieczorem wybraliśmy się na spacer po dzielnicy Eixample by zobaczyć najsłynniejsze modernistyczne budynki nocą. Według mnie ich podświetlone fasady prezentują się jeszcze piękniej niż w dzień. Największe wrażenie robi Casa Batllo, nocą wygląda bajkowo… 

  • Casa Batllo nocą.
  • Casa Batllo nocą.
  • Casa Batllo nocą.
  • Casa Batllo nocą.
  • Casa Lleo Morera
  • Sagrada Familia nocą
  • Sagrada Familia nocą

Dzień drugi.

Wieczorem mecz. Mieliśmy dużo czasu więc wybraliśmy się do Montserrat. To miejsce dla Katalończyków szczególne, tu znajduje się najważniejsze sanktuarium religijne, które jest również symbolem katalońskiego nacjonalizmu. Reżim Franco nie zdołał albo nie odważył się zdobyć Montserrat. W ciągu 40 lat trwania reżimu, kiedy język kataloński był oficjalnie zakazany, na Montserrat śluby i chrzciny odbywały się po katalońsku. Na Montserrat („wyszczerbioną górę”) można dotrzeć kolejką podmiejską z Placa d’Espanya a następnie kolejką linową pod klasztor (dla mających lęk wysokości jest drugi wariant: kolejka szynowa). Na najwyższy punkt masywu Montserrat, Sant Jeroni można dotrzeć jeszcze jedną kolejką szynową. Wszystkie przejazdy kolejkami, włącznie z przejazdami metrem do i z Pl.d’Espanya  w ramach jednego biletu. Bardzo wygodne. Po całym masywie prowadzi wiele szlaków a widoki są wspaniałe. Przy dobrej widoczności widać całą Katalonię także Pireneje, Mount Canigo we Francji a nawet Majorkę. Nieco poniżej szczytu obok klasztoru Benedyktynów znajduje się słynne sanktuarium Mare de Deu de Montserrat a w nim Czarna Madonna, ukochana przez Katalończyków, nazywana w ich języku La Moreneta (Czarnulka). By dostać się przed jej oblicze staliśmy ponad godzinę w kolejce. Potem jak większość pielgrzymów dotknęliśmy kuli w dłoni XII-wiecznej Madonny wypowiadając przy tym życzenie. 

  • Montserrat - klasztor Benedyktynów
  • Montserrat - klasztor Benedyktynów
  • Widok ze szczytu Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat - klasztor Benedyktynów
  • Montserrat - klasztor Benedyktynów
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
Do Barcelony wróciliśmy późnym popołudniem a ponieważ do meczu zostało jeszcze kilka godzin wybraliśmy się na Tibidabo. Tam znajduje się wesołe miateczko i kościół Sangra Cor, który stał się charakterystycznym elementem panoramy miasta. Z Tibidabo rozciągają się wspaniałe widoki na Barcelonę. Warto się tam też wybrać ze względu na przejażdżkę Tramvia Blau, ostatnią w mieście tradycyjną linią tramwajową. 
  • Tramvia Blau
  • Kościół Sangra Cor na Tibidabo
  • Kościół Sangra Cor na Tibidabo
  • Widok z Tibidabo
  • Widok z Tibidabo
Nadeszła pora by udać się na Camp Nou, ziemię świętą dla wszystkich sympatyków Barcy. Polacy na meczach Barcelony zawsze są licznie reprezentowani i tym razem nie było inaczej. Obok nas była duża ekipa z ogromnym transparentem „Śląscy Cules”. Katalończycy kibiców z Polski darzą dużą sympatią. Zwolennik Barcy jak usłyszy, że jesteś Polakiem odpowie z uśmiechem, że on też. Nie należy odbierać tego dosłownie. Jest to element odwiecznej ‘wojny’ pomiędzy sympatykami Realu Madryt i Barcelony. Ci pierwsi zaczęli nazywać zwolenników Barcelony ‘Polakami’ co miało mieć obraźliwą wymowę. Kibice Barcy nie przejęli się tym za bardzo i tak zostali Polakami. Mecz, na który się wybraliśmy był szczególny przynajmniej z dwóch względów. Pierwszy ponieważ był to mecz derbowy z Espanyolem a to dla Barcy najważniejszy, oczywiście po Gran Derbi, mecz sezonu. Drugi powód  to pożegnanie Guardioli. Mecz z Espanyolem był ostatnim meczem na Camp Nou Guardioli w roli trenera. Mecz dla kibica Barcelony to święto ale być, usłyszeć i zobaczyć 100 tysięcy kibiców machających chorągiewkami i wołających z charakterystycznym akcentem Guardioooolaaaaa – bezcenne. Po meczu cała drużyna wraz ze sztabem szkoleniowym odtańczyła na środku boiska na pożegnanie sardanę. Aha, jeszcze wynik. Mecz zakończył się 4-0. Wszystkie cztery bramki zdobył Mesi. 
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol
  • Barcelona - Espanyol

Dzień trzeci.

Tego dnia postanawiamy zwiedzać Barcelonę za pomocą Bus Turistic. Jest to wygodne ze względu na to że trzy linie docierają do największych atrakcji i można dowolną ilość razy wsiadać i wysiadać, jak i zmieniać linię. Można część atrakcji zobaczyć z górnego pokładu autobusu słuchając audio przewodnika (do wyboru kilkanaście języków, polskiego brak). Do tego jeszcze wiele rabatów, z których faktycznie się korzysta. Jedyny minus to konieczność czekania w kolejce na niektórych popularnych przystankach, zwłaszcza popołudniu. Zwiedzanie zaczęliśmy od dzielnicy Eixample. Po obejrzeniu Casa Lleo Morera, Casa Batllo czy La Pedrera w nocnej iluminacji, tego trochę pochmurnego poranka dzieła te wyglądały trochę blado jakby odsypiały nocne szaleństwa. Dotarliśmy do Sagrada Familia. To dzieło Gaudiego jest symbolem Barcelony i tak już chyba pozostanie na wieki. Ta jedyna i niepowtarzalna budowla zawsze robi nadzwyczajne wrażenie. Trudno przy każdej kolejnej wizycie dopatrzeć się znaczących postępów w tej gigantycznej budowie, tak jak trudno będzie sobie ją kiedyś wyobrazić bez otaczających dźwigów. Na razie ten ‘szokujący widok’ nam nie grozi a w termin zakończenia prac szacowany na rok 2030 chyba nikt nie wierzy. Po obejrzeniu Sagrada Familia zaczęło wychodzić słońce i dzielnica Eixample zaczęła nabierać kolorów. Fasady czy balkony ‘zwykłych’ domów tej dzielnicy wyróżniają się wyjątkową elegancją.
  • Casa Lleo Morera
  • Casa Batllo
  • Sagrada Familia
  • Sagrada Familia
  • Sagrada Familia
  • Sagrada Familia
  • Sagrada Familia
  • Eixample
  • Eixample
  • Eixample
Na zakończenie naszej wędrówki po barcelońskim moderniźmie odwiedziliśmy Parc Guell. To najbarwniejsze dzieło Gaudiego (choć które z dzieł Gaudiego nie jest barwne?)pokazuje jak idealnie autor wykorzystywał kształty harmonizujące z krajobrazem. Park i panorama z niego roztaczająca się jest zachwycająca, niemniej na próżno szukać w nim wytchnienia i odpoczynku. Na każdym kroku są tłumy turystów…
  • Parc Guell
  • Parc Guell
  • Parc Guell
  • Parc Guell
  • Parc Guell
  • Panorama Barcelony z Parku Guell
Po ruchliwym Eixample i zatłoczonym Parku Guell  spokój znaleźliśmy w klasztorze Santa Maria de Pedralbes. To jeden z najbardziej zacisznych zakątków Barcelony, antidotum na tłumy spotykane przy innych atrakcjach miasta. Kamienny kompleks Monestir de Pedralbes jest przykładem pięknej gotyckiej architektury. Aż trudno uwierzyć, że tak często jest pomijany przez turystów choć to akurat dobrze wpływa na atmosferę tam panującą. Trafiliśmy tam w niedzielę i mieliśmy szczęście bo w niedzielę klasztor można zwiedzać za darmo.
  • Monestir de Pedralbes
  • Monestir de Pedralbes
  • Dziedziniec klasztoru Pedralbes
  • Dziedziniec klasztoru Pedralbes
  • Monestir de Pedralbes
Następnym etapem na drodze naszego Bus Turistica było Camp Nou. Ponieważ jak głosi hasło FC Barcelona to ‘mes que un club’ (więcej niż klub) więc nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności zobaczenia Camp Nou jeszcze raz, tym razem od drugiej strony. Wprawdzie tłumy prawie jak na meczu ale każdy chce stanąć na tej świętej ziemi tuż przy linii bocznej boiska. Do tego wizyta w szatni, TV roomie, obszernym muzeum. Być tu to obowiązek każdego kibica. Na koniec jeszcze zakupy w FC Botiga – klubowym sklepie, który tu przy stadionie ma rozmiary dwukondygnacyjnego hipermarketu. 
  • Camp Nou
  • Camp Nou
Następnie udaliśmy się na wzgórze Montjuic. Zobaczyliśmy obiekty olimpijskie, choć stadion olimpijski oglądany bezpośrednio po wizycie na Camp Nou może rozczarowywać… Wzgórze Montjuic sprawia wrażenie jakby władze miasta po olimpiadzie nie miały pomysłu co z nim zrobić. Dotyczy to głównie terenów z obiektami olimpijskimi.  Nie mieliśmy już niestety tyle czasu by zwiedzić twierdzę więc po obejrzeniu kolejnej pięknej panoramy miasta zjechaliśmy na dół. 
  • Montjuic
  • Montjuic. Stadion olimpijski
  • Montjuic. Stadion olimpijski
  • Widok z Montjuic
  • Widok z Montjuic
  • Widok z Montjuic
  • Widok z Montjuic
Wieczór spędziliśmy spacerując w okolicach Placa d’Espanya. W położonym obok parku Joan Miro warto zwrócić uwagę na pomnik ‘Dona i Ocell’ (Kobieta i ptak). To oryginalne mierzące 22 m dzieło, było jednym z ostatnich dzieł Joana Miro. Przy Placa d’Espanya stoi Las Arenas, dawna arena walk byków dziś zaadaptowana na centrum handlowe, z dachu którego rozciąga się piękny widok w stronę Palau Nacional.  U stóp pałacu znajduje się imponująca Font Magica. Po zmroku ta bajecznie oświetlona fontanna przyciąga tysiące gości na pokaz typu światło i dźwięk. Słyszałem opinie, że jest to trochę kiczowate. Jeżeli tak to jest to kicz na najwyższym poziomie. Mi się bardzo podobało.
  • Placa d’Espanya
  • "Dona i Ocell" Joana Miro
  • Font Magica i Palau National
  • Font Magica
  • Font Magica
  • Font Magica
  • Font Magica

Dzień czwarty, ostatni.

Rano postanowiliśmy pospacerować ulicami La Ribera. Zanim tam dotarliśmy przeszliśmy pod Arc de Triomf. Ten olbrzymi łuk triumfalny był w 1888r. bramą Wystawy Światowej. Dzielnica La Ribera pełna jest pamiątek po średniowiecznym handlu. Atmosferę dawnych czasów przywołują nazwy wąskich uliczek dzielnicy: Sombrerers (kapeluszników), Semoleres (wytwórców makaronu), Assaonadors (grabarzy), Mirallers (wytwórców luster), Agullers (wytwórców igieł)… Spośród 135 cechów istniejących tu w średniowieczu aktualnie 52 ulice zachowały ich dawne nazwy. Aktualnie dzielnica słynie głównie ze znajdujących się tu restauracji i barów ale nadal funkcjonują tradycyjne sklepy. Magnesami, które przyciąga do La Ribery największą ilość turystów są: Muzeum Picassa oraz katedra Santa Maria del Mar, uważana za najpiękniejszy kościół Barcelony. Strzelista, majestatyczna sylwetka tej gotyckiej świątyni jest jakby na siłę wciśnięta w labirynt wąskich uliczek. 

  • Passeig de Lluis Companys
  • Arc de Triomf
  • La Ribera
  • La Ribera
  • Katedra Santa Maria del Mar
  • Katedra Santa Maria del Mar
  • Gotycki portal Santa Maria del Mar
  • Katedra Santa Maria del Mar
  • La Ribera
  • La Ribera
Z La Ribery udaliśmy się na nadbrzeże.  Ta część Barcelony kiedyś zaniedbana, przez ostatnie 30 lat poddana renowacji, dziś jest nowoczesną dzielnicą z szerokimi promenadami, popularnymi plażami i przystaniami. Najpopularniejszą plażą jest Barceloneta kończąca się charakterystycznymi bliźniaczymi wieżowcami u stóp których błyszczy się gigantyczna miedziana ryba. To rzeźba ‘Pez y Esfera’ Franka Gehry’ego Amerykanina polskiego pochodzenia. Z drugiej strony Barcelonety znajduje się Port Vell z centrum rozrywkowo-handlowym i przystanią jachtową. Tu też znajduje się ruchoma wodna kładka Rambla de Mar. Nazwa nie bez przyczyny nawiązuje do najpopularniejszej ulicy w mieście. Barcelończycy postanowili wydłużyć swój deptak i aktualnie Rambla nie kończy się na pomniku Kolumba a kilkaset metrów dalej w środku portu.
  • Barceloneta
  • Barceloneta
  • Barceloneta
  • Moll de Bosch i Alsina.
  • Port Vell
  • Moll de Bosch i Alsina.
  • Moll de Bosch i Alsina.
  • Port Vell
  • Moll de Bosch i Alsina.
Do odlotu zostało nam kilka godzin więc postanowiliśmy zobaczyć znajdujący się na terenie Port Vell L’Aquarium, podobno największy tego typu obiekt w Europie. Największe wrażenie robi chluba obiektu – tunel rekinów. 
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
  • L’Aquarium
Zobaczyliśmy wszystko co sobie zaplanowaliśmy, choć oczywiście nie wszystko co byśmy chcieli bo atrakcji w Barcelonie jest jeszcze mnóstwo. Niestety mieliśmy niecałe 4 dni. Zaczęliśmy zwiedzanie od łyku wody z Font de Canaletes i stąd mam pewność że niebawem do Barcelony wrócę…
  • Pomnik Kolumba

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. olaf43
    olaf43 (04.10.2014 22:13) +1
    Fajnie było powspominać :) w Barcelonie byłam raz i tylko 4 dni i były to bardzo fajne 4 dni ;) polubiłam to miasto od pierwszej chwili
    Ciesze się że tu dziś zajrzałam bo zobaczyłam te miejsca do których nie dotarłam i z ciekawością o nich poczytałam dziękuję i pozdrawiam...
  2. jolrop
    jolrop (10.03.2013 16:12) +1
    Już chcę się napić wody z fontanny przy Font de Canaletes, nawet gdybym miała przypłacić to dolegliwościami jelitowymi:) Nigdy nie byłam w Hiszpanii, a zawsze, bo od zawsze jestem fanką Barcy, a zwłaszcza od momentu, kiedy przeczytałam Cień wiatru Zafona, Barcelona jest absolutnym priorytetem. Jakoś nie składa się. Tym bardziej dzięki za relację, fajna wycieczka i śliczne zdjęcia. Pozdrawiam i z prawdziwą przyjemnością kilka plusów składających się na olbrzymi za podróż. Nie mogę sobie odmówić podania składowych: + za wieczorny spacer, + oczywiście za Camp Nou, następny + za mecz, to się nazywa prawdziwy kibic. A wiesz czego najbardziej Ci zazdroszczę? Tego, że na własne uszy stojąc razem z innymi usłyszałeś jak tłum śpiewa "czerwononiebieskim".
  3. rodos13
    rodos13 (07.03.2013 17:57) +1
    Z ogromną przyjemnością powróciłam do Barcelony przy Twoich pięknych zdjęciach :)
  4. adaola
    adaola (09.02.2013 17:02) +2
    Gratuluję wspaniałej podróży!:)) Obejrzałam część fotek i dostałam zawrotu głowy:)
    Wrócę tu jutro. Już jestem chora na Hiszpanię i jej zabytki oraz super widoki:))
  5. maracuya
    maracuya (01.02.2013 14:43) +2
    Zazdroszczę Ci tej tej podróży, a najbardziej meczu - wizyta na Camp Nou to jedno z moich największych marzeń :) Z przyjemnością obejrzałam wiele pięknych zdjęć :)
  6. czarmir1
    czarmir1 (29.01.2013 22:47) +2
    Barcelona to jedno z tych miast jak Paryż, czy Rzym, do którego bardzo chętnie się wraca. Tak i ja wróciłem tutaj wirtualnie dzięki Twojej podróży :-).
  7. katarzyna
    katarzyna (06.01.2013 14:39) +3
    Wspominam Barcelonę z wielkim sentymentem i chcę tam wrócić. Budynki Gaudiego zapierają dech w piersi. Tam po prostu chce się chodzić i nie ma się dość. Jak byłam na stadionie muszę przyznać sama się wzruszyłam. A Montsserat, kto był ten wie co tam się na górze czuje. Ja miałam okazje podziwiać tam wschód Słońca ... niezapomniane uczucie !
  8. travelaround
    travelaround (06.01.2013 12:54) +2
    Cudowne... po prostu brak słow.
  9. anianasadach
    anianasadach (06.01.2013 0:13) +3
    Jestem pod wrażeniem. Bardzo dużo zobaczyłeś w ciągu tych czterech dni. Gratuluję :)
  10. teka59
    teka59 (01.01.2013 20:26) +2
    świetne zdjęcia , Barcelona jest ciągle moim wielkim marzeniem...
  11. avill
    avill (29.12.2012 22:37) +3
    Nie bardzo rozumiem fascynację futbolem i tym wszystkim w koło tego, ale wyjazd na zwiedzanie..., każdy pretekst jest dobry. Doskonale wypełniłeś te 4 dni, pięknie nam to opowiedziałeś i zilustrowałeś :)
  12. koelka
    koelka (29.12.2012 21:25) +4
    Ciekawy opis i piękne zdjęcia:) Miło było mi z Twoją relacją powspominać moją wizytę w Barcelonie:) Pozdrawiam!
  13. marger22
    marger22 (27.12.2012 17:08) +3
    Gran Derbi... to mi się marzy... zresztą chyba jak każdemu kibicowi...
  14. timu
    timu (26.12.2012 9:23) +4
    Świetna relacja z tego pięknego miasta ;) Ja miałem szczęście być na meczu w październiku tego roku, co połączyłem z 5 dniowym zwiedzaniem miasta. Mecz też nie byle jaki bo Gran Derbi. Słuchać jak ponad 96 tysięcy kibiców śpiewa hymn klubowy przed meczem z odwiecznym wrogiem- bezcenne :) pozdrawiam kibica ;)
  15. marger22
    marger22 (23.12.2012 19:29) +4
    Wydaje mi się że czasami warto miec wroga... a im ten wróg mocniejszy to tym lepiej. Dlatego FC Barcelona jest tak mocna bo od zawsze ma tego mocnego, znienawidzonego rywala Real. Gdyby go nie było nie byłoby takiej motywacji, chęci zwycięstwa. A opuszczenie Primiera Division przez Barcelonę byłoby tragedią dla wszystkich: dla Realu, dla całej ligi i przede wszystkim dla samej Barcelony... Wydaje mi się że analogicznie jest z secesją Katalonii. I to chyba zrozumieli sami Katalończycy bo wybory sprzed miesiąca pokazały że ... chcieliby a boją się...
  16. pt.janicki
    pt.janicki (22.12.2012 23:10) +7
    ...FC Barcelona, jak każdy klub piłkarski, ma/miała swoje lepsze i gorsze okresy, miasto Barcelona też na pewno nie tylko sukcesy odnosi/ło...
    ...ciekawe, czy ewentualna konieczność opuszczenia Primera Division w momencie ogłoszenia secesji Katalonii byłaby skłonić jej mieszkańców do zaniechania działań separatystycznych?...
  17. marger22
    marger22 (22.12.2012 19:49) +5
    W przypadku Barcelony 4 dni to jest jak dla mnie w sam raz. Oczywiście można zobaczyć tylko trochę ale zawsze wraca się tu chętnie bo jest jeszcze tyle ciekawych rzeczy. Za każdym razem wyjeżdża się stąd z postanowieniem że się tu wróci. To takie miasto magnez. Za kilka lat wrócę tu pewnie znowu na 3-4 dni i znowu będę wyjeżdżał z przekonaniem że jeszcze tyle zostało do zobaczenia. Barcelona zachwyca mnie tym że jest miastem o wyjątkowo harmonijnym rozwoju. Przez setki lat się rozwijała i nadal się rozwija. Chociażby przez ostatnie sto lat powstało tu tyle atrakcji: moderniści, Gaudi, Picasso, Miro, Tibidabo, obiekty olimpijskie, historia FC Barcelony czy akwarium... A po wcześniejszych wiekach też zostało wiele pamiątek.
  18. pan_hons
    pan_hons (21.12.2012 17:46) +5
    Jak zawsze u Ciebie, wspaniale skonstruowana i przedstawiona podróż, ogląda i czyta się rewelacyjnie! Nigdy nie byłem w Barcelonie, więc tym bardziej zapoznawałem się z tym materiałem z dużym zaciekawieniem:) Miasto choć bardzo znane, to jednak skrywa wiele ciekawych i mniej znanych miejsc, niż sztandarowe hity turystyczne. Ale jak widać 4 dni to chyba nadal za mało, choć i tak tych 4 dni zazdroszczę i szczerze gratuluję, tym bardziej meczu na Camp Nou:) Duży plus za podróż! Pozdrawiam!
  19. s.wawelski
    s.wawelski (19.12.2012 17:06) +5
    Niby tylko 4 dni, a czyta sie jakby to byly 2 tygodnie :-) W Hiszpanii bylem tylko w Andaluzji, ale pewnie po Twojej relacji moze jeszcze kiedys udam sie do Katalonii... Ole!!
  20. iwonka55h
    iwonka55h (18.12.2012 22:08) +6
    Zawsze mam szacun dla ludzi pozytywnie zakręconych, tu:wyjazd na mecz, ja też się nieraz porywam na takie zwariowane eskapady. A Barcelony zazdraszczam.